Z wizytą w Tyrolu - Highline 179 oraz Plansee

Z wizytą w Tyrolu - Highline 179 oraz Plansee

Dziś mam dla Was przewodnik z krótkiego, jednodniowego wypadu do Austrii. Staram się sumiennie realizować moje postanowienia noworoczne, a właśnie jednym z nich było wybranie się na krótką wycieczkę przynajmniej raz w miesiącu. Cieszę się, że przynajmniej z realizacją tego postanowienia nie mam problemu. Tym razem celem wyprawy był most wiszący Highline 179 oraz jezioro Plansee, oba te miejsca znajdują się w Austrii, tuż przy granicy z Niemcami.


Jak dojechać?
- samochodem, mieszkam w okolicy, także bez problemu pokonałam tę trasę autostradą w niecałe dwie godziny, podróżując z Polski niestety zajmie wam to więcej czasu, poniżej trasa z Krakowa
- pociągiem do stacji Reutte a następnie autobusem do stacji Ehrenberger Klause
samolotem, najbliższe lotniska to:
Memmingen  84 km
Innsbruck 90 km
Monachium 150 km



Highline 179

Highline 179 znajduje się w małej austriackiej miejscowości Reutte, w Tyrolu. Most został udostępniony do użytku dla zwiedzających w listopadzie 2014 roku i był wtedy najdłuższym (406 m) wiszącym mostem w stylu tybetańskim. Obecnie, został zepchnięty na dalsze miejsca w tym chlubnym rankingu, jednak turyści wciąż tłumnie przybywają, aby przespacerować się między ruinami zamku Ehrenberg a fortem Claudia. Nie bez przyczyny, Highline 179 jest reklamowany hasłem blick mit kick (view with a thrill). Naprawdę poczujecie dreszczyk emocji, no chyba że takie wysokości nie robią na was wrażenia, w takim wypadku w pełni możecie się skupić na podziwianiu widoków. Długo zastanawiałam się, czy z moim lekiem wysokości jest to atrakcja dla mnie, ale postanowiłam się przełamać. Muszę przyznać, że było ciężko, ale nie patrzyłam w dół i dałam radę. No i nie ma co ukrywać, jestem z siebie bardzo dumna.

Bilet wstępu na most kosztuje 8 euro i w tej cenie macie przejście po nim tam i z powrotem. Bilety są dostępne w kasach oraz bezpośrednio w biletomatach przy moście. Do tego musicie przygotować 4 euro opłaty za parking, jest to jednak jednorazowa kwota za cały dzień postoju. Atrakcja jest otwarta codziennie od 8 do 22.  Jeżeli obawiacie się, że nie dacie rady przejść mostem, warto wybrać się na wzgórze, gdzie znajdują się ruiny zamku Ehrenberg, skąd również rozpościera się przepiękny widok. No i nic was to nie kosztuje. Ja do Reutte wybrałam się dwa razy, raz w maju, a następnym razem w styczniu.








Plansee

Jeżeli jesteście już w Reutte, grzechem byłoby nie wybrać się nad jezioro Plansee. Jest to jedne z najładniejszych jezior w tym regionie. Plansee jest oddalone od Highline 179 o jedyne dziesięć kilometrów, a podróż zajmuje mniej niż 10 minut. Z powodu ograniczonego czasu, musieliśmy się zadowolić krótkim popytem. Jednak, na pewno wybierzemy się tam jeszcze raz w porze letniej na cały dzień, żeby pospacerować wokół jeziora do woli.















Ulubieńcy i inspiracje stycznia

Ulubieńcy i inspiracje stycznia

Kolejny miesiąc za nami, a co za tym idzie kolejni ulubieńcy. Przedstawiam wam moje małe odkrycia. W zestawieniu znajdzie się podcast, kanał na YouTubie, suplement, film dokumentalny oraz pewna rzecz... Jesteście ciekawi jaka? Zapraszam do dalszej lektury.



The Game Changers
Film dokumentalny, który obejrzałam na Netflixie. Było wokół niego ostatnio dużo szumu, dlatego kiedy po raz kolejny ktoś o nim wspomniał na swoim instastory, postanowiłam sama zobaczyć, dlaczego cieszy się tak dużym zainteresowaniem. The Game Changers opowiada o zaletach diety wegańskiej i zanim powiecie, że już kiedyś przecież powstał taki film (chodzi o What the health) to pozwólcie, że tylko dopowiem, iż tym razem, zalety roślinnego odżywiania są przedstawione z perspektywy zawodowych sportowców. Warto zobaczyć, szczególnie polecam osobą, które twierdzą, że na diecie roślinnej nie ma się wystarczająco siły i wytrzymałości do uprawiania sportu.

Gymnema Sylvestre
Ogólnie rzecz biorąc nie wierzę w różnego rodzaju suplementy diety oraz spalacze tłuszczu, które  magicznie sprawią, że schudnę 15 kilogramów w miesiąc, ale z Gymnemą Sylvestre sprawa ma się nieco inaczej. Od dawna mam problem z nadmiernym spożywaniem słodyczy. Bywało tak, że codziennie musiałam zjeść coś słodkiego po obiedzie czy też kolacji, żeby się "dopchać". Wypróbowałam wtedy mnóstwo różnych sposobów, aby pozbyć się tego przykrego nawyku, piłam dużo wody albo napojów sugar free, szukałam zdrowych zamienników słodyczy. Jednak, umówmy się, nie zawsze jest czas żeby coś takiego przygotować w domu. Szukając rozwiązania, natknęłam się na informacje o azjatyckiej roślinie mającej hamować apetyt na słodycze, dzięki obniżeniu poziomu glukozy we krwi. I tak o to Gymnema trafiła pod mój dach. Stosuję ją zgodnie z wytycznymi producenta i jak na razie muszę przyznać, że zdecydowanie rzadziej mam niepohamowaną ochotę na słodycze.

Waciki wielorazowe
Odkąd zaczęłam używać wacików wielorazowych, nie wyobrażam sobie powrotu do tych jednorazowych. Wielorazówki zakupiłam z myślą o środowisku,  przerażało mnie to, ile płatków kosmetycznych codziennie zużywam. Każdego dnia wykorzystywałam dwa waciki na demakijaż, do tego rano i wieczorem po jednym do tonizacji twarzy. Teraz wacików wielorazowych używam tylko i wyłącznie do ściągania hybryd. I muszę przyznać, że zostanę przy płatkach wielokrotnego użytku nie tylko z pobudek ekologicznych, ale też zwyczajnie jest to bardzo wygodne. Jedną sztuką jestem w stanie pozbyć się całego makijażu z twarzy. Jeżeli chodzi o higienę takiego wacika, to zwyczajnie po użyciu piorę go z użyciem mydła, a po kilku użyciach piorę wszystkie waciki w pralce razem z ręcznikami. Czy używam tych wielorazowych płatków kosmetycznych również do tonizacji? Z tym poradziłam sobie w inny sposób, nalewam tonik w zagłębienie dłoni, a następnie rozprowadzam go bezpośrednio na twarz.




Ja i moje przyjaciółki idiotki
To podcast Joanny Okuniewskiej. Dużo słyszałam o tym podcaście, ale jakoś nie mogłam się za niego zabrać. W końcu postanowiłam przesłuchać jeden odcinek na próbę i przepadałam. Od tej pory jestem na bieżąco. O czym jest ten podcast? Złamane serca, miłosne rozczarowana i historię bez happy-endu. Podcast i śmieszy, ale też, kiedy trzeba zajmuje się poważniejszymi tematami. Myślę, że brakowało w Polsce właśnie takiego formatu, w klimacie girls power (pamiętajcie jednak, że bycie idiotką nie ma płci), gdzie bez oceniania możemy poznać historię innych dziewczyn oraz chłopaków i zrozumieć, że to nie tylko my jedyne mamy problemy miłosne i to, że je mamy nie znaczy, iż jest coś z nami nie tak.

Kanał Matta D'avella
To podcaster, youtuber oraz filmowiec. Na YouTube dzieli się między innymi różnego rodzaju challengami. Jednak niech was to nie zwiedzie. Nie są to wyzwania w stylu naszych rodzimych youtuberów - wydaje 12 tysięcy na ubrania, mój chłopak kupuje mi make- up, czy też o zgrozo świnki morskie decydują o moim życiu. Jeżeli jesteście ciekawi, jak wpływa na nasz organizm branie zimnego prysznica, medytowanie przez godzinę, pisanie dziennika czy też budzenie się o 5 rano codziennie przez 30 dni to nie musicie, Matt zrobił to wszystko za nas i podzielił się wnioskami. Filmy Matta są oczywiście po angielsku, jest więc to świetna opcja do połączenia przyjemnego z pożytecznym, za jednym zamachem ćwiczymy język angielski, jak również dostajemy wartościowy kontent




Copyright © 2014 Better Me , Blogger